Zdarza Ci się sytuacja, gdy musisz pożegnać się z np. ulubionym sweterkiem, zrobionym z dobrej wełny? Takim, który z radością wydziergałaś i chętnie nosiłaś?
Mnie często spotykają takie sytuacje. A to się schudnie, a to przytyje, przestaje się podobać czapka lub szal, dziecko wyrośnie z sukienki.
Jeśli rzeczy zrobione są z dobrej jakościowo włóczki ( nie z akrylu) to jest mi jej szkoda. Może warto rozważyć odzyskanie tej wełny?
Wystarczą do tego trzy rzeczy:
1. spora garść dobrych chęci
2. odrobina cierpliwości
3. znajomość starego, babcinego sposobu....
o- przepraszam- jeszcze jedna rzecz: odrobina zaangażowania ślubnego męża lub innej bliskiej osoby.
Zasada jest prosta: jak widać na zdjęciu gotujemy wodę w garnku. Kładziemy na niego durszlak. Przez oczka w durszlaku przeciągamy nitkę, czyli wejście-wyjście :). Wydobywająca się para rozluźnia nam włókno. Wychodzącą nitkę za durszlakiem zwijamy w kłębek- do tej czynności bardzo przydaje się bliska osoba (ty możesz posiedzieć w tym czasie w fotelu i podziergać :) ) Ja prostowałam tu włóczkę Drops Cotton Merino a więc bawełnę z merynosem.
Tym samym sposobem prostowałam już merynosa i alpakę.
a tu sukienka wydziergana z takiej odzyskanej włóczki: